niedziela, 19 kwietnia 2015

ŻĄDZA KRWI

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale mam przed sobą maturę :( Ostatni egzamin mam 19 maja, więc pewnie wtedy pojawi się następny rozdział :)

Inspiracją był serial Pod osłoną nocy (en. Moonlight), szczególnie odcinek pt. No Such Thing as Vampires. Zapraszam do czytania :)

***
Beth wracała do domu z uczelni. Dzisiaj miała być impreza u Maxa i musiała się przygotować. Miała nadzieję, że w końcu chłopak ją pocałuje. Znali się od kilku miesięcy, ale była pewna, że coś do niej czuje. W głowie planowała już strój i makijaż. Wstąpiła jeszcze do sklepu po whisky i ruszyła w stronę wieżowca, w którym wynajmowała mieszkanie.
Przechodząc przez park poczuła mrowienie na karku. Odkręciła się, pewna, że ktoś za nią stoi, ale zobaczyła tylko migający snop światła latarni. Wzruszyła ramionami i starała się o tym nie myśleć. Jednak dziwne uczucie jej nie opuszczało. 
Przyspieszyła trochę, a po chwili biegła aleją w stronę ulicy. Usłyszała szelest między drzewami i nie zważając na wysokie obcasy parła przed siebie ledwo łapiąc oddech. Nagle ktoś się przed nią pojawił. Prawie jakby wyrósł z ziemi. Nie zdążyła krzyknąć, gdy poczuła ukłucie w szyję i lepką ciesz spływającą po obojczyku...
***

Minęły dwa tygodnie odkąd zostałam dźgnięta nożem, a plecy bolą mnie tak, jakby to było wczoraj. Co noc śni mi się to od nowa. Na początku budziłam się cała zalana potem i ze łzami w oczach, teraz po prostu biorę trzy głębokie wdechy i śpię dalej. 
Przez ostatni tydzień profesorowie dawali mi fory na zajęciach. No i byłam zwolniona z wychowania fizycznego. Muszę nadrobić tydzień wykładów, bo niedługo zaczynają się egzaminy semestralne. Na szczęście Sherlock przychodził do mnie co drugi dzień i mogłam korzystać z jego notatek. Wiem, że robił je ze względu na mnie. On nigdy nie robi tego z własnej woli. 
- Wiadomo coś na temat tamtej dziewczyny? - zapytałam, kiedy przyszedł do mnie z nową porcją materiału i moją ulubioną kawą ze Starbucks'a.
- Ten sam schemat co w poprzednich trzech przypadkach. Dziewczyna w lesie, parku. Dwie rany na szyi, zero krwi. Całe miasto gada o wampirze - powiedział zirytowany. 
Fantastyczne stwory i paranormalne zjawiska, a w szczególności wierzący w nie ludzie bardzo irytowali Holmesa. Dla niego wampiry, wilkołaki czy duchy to wymysł albo ludzi chorych psychicznie albo wyjątkowo znudzonych. Po części się z nim zgadzałam. 
- A może mają rację... - powiedziałam, wiedząc, że go zirytuję.
- Oboje wiemy, że wampiry nie istnieją. Ktoś stroi sobie głupie żarty.
- Widziałeś zwłoki?
- Tak, Microft mnie zabrał. Ciało faktycznie jest pozbawione krwi, a w miejscu, gdzie je znaleziono jej nie ma, więc albo ktoś przeniósł tam ciało, albo zebrał krew do jakiegoś naczynia i zabrał.
- ALBO wypił. Psychopatów ci u nas dostatek - dodałam.
- Wampiry to wymysł kina, pisarzy i wytłumaczenie kilkunastu niewyjaśnionych morderstw sprzed lat - wycedził przez zęby.
- A co powiesz na Kubę Rozpruwacza?
- Schizofrenik. Resztę wymyślili dziennikarze i znudzeni ludzie szukający sensacji.
- A hrabia Dracula?
- Lucy, ta rozmowa prowadzi donikąd. Lepiej przepisuj notatki.
Resztę dnia spędziliśmy zakuwając do pierwszego egzaminu. Właściwie to ja zakuwałam, a Sherlock poprawiał dziennikarzy mówiących w telewizji.

Następnego dnia w drodze na uczelnię usłyszałam rozmawiające kobiety. Obie wyglądały na przerażone.
- Nicki nie chciała mnie słuchać, kiedy kazałam jej siedzieć w domu, ale po śmierci tej ostatniej dziewczyny, sama zamknęła się w domu. Ledwo mogę ją wygonić do szkoły.
- Mel tez się boi. Nie chce nawet iść na cotygodniowe zakupy z przyjaciółkami. To straszne, że to może być wampir. Do tej pory myślałam, że to wymysł kina, ale teraz...
Uśmiechnęłam się pod nosem. Sherlock na pewno nie wytrzymałby i wygłosił wykład o paranoicznych, nieuzasadnionych lękach oraz ludzkiej naiwności. Ludzie zawsze znajdą wytłumaczenie dla dziwnych zdarzeń. Prawie jak w średniowieczu: Moja krowa nie daje mleka. To na pewno sprawka tej baby, mojej sąsiadki. Zazdrości mi, że mam dwie kury więcej. I jeszcze jest ruda! Założę się, że to czarownica... Ten schemat minimalnie ewoluował. Teraz nie obwinia się sąsiadki, ale mistyczne stwory i psychopatów.
Na uczelni ludzie też gadali tylko o tym. Powoli miałam już tego dość. Ile można?! Nim dotarłam do klasy, zgarnął mnie Sherlock i zamknął w schowku woźnego.
- Jak romantycznie - powiedziałam, patrząc na rolki papieru toaletowego.
- Mamy ślad! - powiedział podekscytowany. - A najlepsze jest to, że to prawdopodobnie jeden z wykładowców...
- Który?
- Profesor Kelli.
- Ten dziwak?
Mark Kelli wykładał starożytną mitologię. Jego pasją, a nawet manią były wampiry. Na uczelni była grupa gotów, którzy byli zafascynowani jego nauką. Tworzyli swoistą sektę, chociaż sami nazywają siebie rodziną.
- Mam pomysł - powiedziałam - Wkręcę się do tego ich kółka i spróbuję się czegoś dowiedzieć. Znam Belindę, jedną z nich. Nie powinnam mieć większych problemów.
- Nie ma mowy. Po ostatnim takim pomyśle, skończyłaś z nożem w plecach. Koniec z byciem przynętą.
Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby był taki poważny. Był troszkę przerażający i bardzo pewny swoich słów. Zrozumiałam, że nic nie zdziałam mówiąc mu o moich zamiarach. Postanowiłam zadziałać na własną rękę. Przecież chcę tylko zdobyć informacje, a nie organizować nalot na (prawdopodobnie) niewinnych ludzi. Przytaknęłam i poszliśmy na zajęcia.
Popołudniu nie poszłam z Holmesem do biblioteki. Wykręciłam się tym, że jestem zmęczona. Zamiast tego odszukałam Belindę i razem z nią poszłam do gabinetu prof. Kelli.
- Dzień dobry - powiedziała moja towarzyszka - Lucy chciałaby zapisać się do naszej grupy.
- Jeszcze nie jestem tego pewna - wtrąciłam. - To znaczy... Interesuję się legendami i podaniami, ale nie jestem pewna czy będę do was pasować. Wiem, że macie specyficzne metody nauczania.
- W takim razie proponuję, żebyś przyszła na nasze dzisiejsze zajęcia. O 19.00 w sali 163. Zobaczysz czy ci to odpowiada i ewentualnie porozmawiamy o twoim przyłączeniu się - powiedział uprzejmie.
- Ok - dodałam tylko i wyszłam.
Od razu ruszyłam do domu, żeby się przygotować. Nie miałam sprzętu do podsłuchu, więc musiałam zadowolić się dyktafonem z telefonu. Odświeżyłam się w łazience i ubrałam w ciemne rurki i ulubiony czarny sweter. Włożyłam telefon do kieszeni  i po raz kolejny tego dnia skierowałam się do uniwersytetu.
Będąc na miejscu, obleciał mnie strach. A jeśli to nie jest taki genialny pomysł, jak mi się zdawało? Co, jeśli Sherlock ma rację? Przecież on zawsze ma rację! W co ja się wplątałam? Ale było już za późno. Przyszła po mnie Belinda. Kiedy weszłyśmy do sali, musiałam przyzwyczaić się do ciemności. Jedynym źródłem światła były dopalające się świece.
- Na tym zakończymy dzisiejsze spotkanie. Dziękuję za wasz czynny udział w lekcji i pamiętajcie - energia jest w nas. Energia to my. Czerpcie z siebie na wzajem.
- Chyba się spóźniłam - powiedziałam, kiedy wszyscy wyszli.
- Nie, to ja podałem późniejszą godzinę. Chciałem z tobą porozmawiać.
Teraz przeraziłam się nie na żarty. Nie chciałam zostać z nim sam na sam. Teraz nie miałam już możliwości ucieczki.
- Więc, co cię skłoniło do przyjścia do mnie?
- Cóż... Zawsze fascynowały mnie opowieści o wampirach i innych mistycznych stworach.
- Dla nas to nie tylko opowieści. To fakty. Nie chodzi tu o zwykłe picie krwi, jak to pokazują media. Krew to życie. Życie to siła. A siła to energia. - Tylko kiwnęłam głową. Na serio zaczęłam się bać.
- A... co sądzisz o tych ostatnich morderstwach? Wierzysz, że to wampir?
- Och, Lucy.... A czy ty uwierzyłabyś, że ja jestem tym wampirem?
Zatkało mnie. Zaczęłam się trząść i żałować swoich decyzji.
- A twoje serce - kończył - bije teraz tak szybko... - mówiąc to, sięgnął ręką po laskę zakończoną dwoma szpikulcami, jak kły. W kieszeni zapikało. Padła mi bateria. Wzrok profesora padł na moją kieszeń. Nim zdążyłam zareagować, komórka była w jego dłoni.
- A więc to twój przyjaciel cię tu przysłał. Może mu powiemy, że wasz plan nie wypalił... - Wybrał numer Holmesa. Nie słyszałam jego odpowiedzi, ale Kelli był wyraźnie rozbawiony. Po chwili powiedział do mnie.
- Ale w sumie, po co czekać na Holmesa... Może zobaczyć sam efekt. Będzie tak samo poruszony.
Odłożył na chwilę laskę i wziął mnie na ręce. Krzyczałam, machałam nogami i rękami, ale i tak udało mu się przywiązać mnie do krzesła. Założył na twarz maskę i zbliżył się do mnie. Na twarz wstąpiły mi kropelki potu. Już czułam zbliżający się chłód metalu. Zamknęłam oczy, modląc się, żeby nie bolało.
Nagle usłyszałam huk. W drzwiach pojawił się Sherlock. Podbiegł do profesora i odciągnął go ode mnie. Rzucił na ziemię i zaczął go okładać pięściami po twarzy.
- Dość, Sherlock! Przestań! PRZESTAŃ! - Krzyknęłam histerycznie. Cieszyłam się, że przyszedł, ale nie chciałam patrzeć, jak kogoś bije. Dusząc podniósł się i odwiązał mnie. Słaba zarzuciłam mu ręce na szyję i rozpłakałam się. Nie zauważyłam kiedy przyjechała policja. Nie zauważyłam ambulansu ani taksówki. Cały czas stałam obok Sherlocka i nie puszczałam jego dłoni. Dopiero teraz zrozumiałam, jaka byłam przerażona. Ocknęłam się trochę słysząc słowa komendanta:
- Jak tylko dojdzie do siebie, przesłuchamy go. Nie wywinie się już. A ty Holmes mogłeś być trochę bardziej delikatny. Co najmniej miesiąc spędzi w szpitalu - powiedział i poszedł. Ja poczułam, że nogi mam jak z waty.
Sherlock zaprowadził mnie do taksówki, a potem do pokoju. Okrył mnie kocem i zrobił maja ulubioną zieloną herbatę.
- Chcesz o tym ze mną pogadać? - zapytałam w końcu.
- Nie ma o czym,
- Pobiłeś go prawie na śmierć! - odparłam dziwnie wysokim głosem, jakby nienależącym do mnie.
- Ale nie zrobiłem tego.
- Bo cię powstrzymałam... Sherlock, nie odezwałeś się do mnie ani słowem, odkąd mnie rozwiązałeś. Chcę, żebyś mi powiedział, dlaczego?
- Bo byłem i nadal jestem wściekły - odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
- Przepraszam - szepnęłam.
- Nie na ciebie - westchnął. - Na siebie. Że uwierzyłem w twoje kłamstwo. Że puściłem cię samą do domu. I że tak mało brakowało, a nie zobaczyłbym się nigdy więcej... - dokończył  i spojrzał mi w oczy. - Co ci strzeliło do głowy? Och... Przepraszam.
Przytuliłam go i znów się rozpłakałam. Jednak byłam już bezpieczna.




___________
Mam nadzieję, że się Wam podobało :)
Liczę na komentarze. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz